niedziela, 29 listopada 2015

W czasie ....

...wczorajszego spaceru odkrylam taki zakatek. Wypuscilysmy sie z Pytlusia na prawie 4km. :)


Jesli ktos z Was ma ochote obejrzec wiecej tych kolorowych portretow, to zapraszam nad mojego  jutuba tutaj a tutaj ten sam Regent Park znaleziony w necie.

Po powrocie do domu zalalam wrzatkiem swoja ulubiona japonska ostra zupke z torebki i zamiast usiasc przy stole, wzielam talerz napelniony po brzegi tym wrzatkiem i usiadlam na fotelu i odchylilam sie do tylu na oparcie. Spadla na mnie kropla wrzatku, tak zapieklo, ze chcialam odstawic na bok talerz. Zatrzesla mi sie reka i wylalo sie wiecej, wtedy wpadlam w panike i juz nie moglam sie ruszyc i takim sposobem wiekszosc zupy wylalam na swoja klatke piersiowa i brzuch! I z bolu zaczelam wrzeszczec na caly glos. Gdy w koncu jakos sie wygramolilam z tego fotela, pobieglam pod lodowaty prysznic w ubraniu. Stalam pod ta woda i wrzeszczalam z bolu, krotko bo zaraz zaczely wychodzic bable i odlazic skora i wtedy nawet powietrze dotykajace ran bolalo jak cholera. Gdy zakrecilam wode, nie moglam sie ruszyc z miejsca i nie wiem ile tak stalam. Jakos sciagnelam ubranie i wychodzac z pod prysznica potknelam sie o zabawki. W czasie gdy stalam pod prysznicem i wrzeszczalam z bolu Pytlusia zdazyla mi naprzynosic prawie polowe swoich zabawek do lazienki! Na pewno byla wystraszona, bo nigdy nie slyszala mnie tak glosno wrzeszczacej i placzacej. I tu zakoncze ten opis. Kazdy z Was na pewno sie czyms tam poparzyl w zyciu, wiec wiecie co to za bol. Ja bede miala blizny na dekolcie i na brzuchu i wygladam jakbym sie tradu nabawila. I dopiero dzisiaj rano moglam na siebie zalozyc cieniutka pizame. Na pogotowie nie zadzwonilam. Dalam sobie rade sama.... ale tak szczerze to ja nie o tym chcialam...

Dzisiaj, po tych wczorajszych perypetiach, gdy wstalam i sie wreszcie ubralam, pomyslalam, ze po raz pierwszy od bardzo dawna czuje sie jakbym na nowo odzyla. Jakas taka dziwna radosc mnie ogarnela. Ze juz mnie poparzenie tylko szczypie. Ze tak prawde mowiac nic mnie nie boli. Nie fizycznie, tylko psychicznie. Jakbym sie wydostala wreszcie po bardzo dlugim czasie z bardzo glebokiego i zimnego dolu i zobaczyla slonce po raz pierwszy. Naprawde dziwne uczucie! Wyglada na to, ze przynajmniej teraz w moim przypadku ten fizyczny bol jakby odblokowal we mnie psychiczny komfort. Nie wiem jak dlugo to bedzie trwalo, ale ciesze sie kazda chwila... i tym chcialam sie dzisiaj z Wami podzielic :) 

Dziwny jest ten swiat.

sobota, 28 listopada 2015

środa, 25 listopada 2015

Pytlusia i jej BFF...

... Rocky :)


Im sie jeszcze nie znudzilo, a mnie ciagle zachwyca ;)


P.S.

a tak w ogole to witam Kanade, US, Polske, Kenie !, Niemcy, Irlandie i Turcje nawet! :) ktore tu ostatnio zagladaja :)  Wielkie dzieki! Witam i Pozdrawiam! Szkoda, ze nie chcecie napisac nawet slowka, ale sama czesto sie nie odzywam, wiec rozumiem :) Kolejnosc podana wedlug ilosci przegladu tej strony, od najwiekszej do najmniejszej ;)

P.S. update:

witam tez Ukraine i Filipiny! :)

wtorek, 24 listopada 2015

Pytlusia...

... na spacerze ze swoim BFF, najlepszym przyjacielem :)






P.S.

Znow chodze po lekarzach...znow agorafobia mniej wiecej poza kontrola...Pytlusia co raz czesciej chodzi na spacery z obcymi...depresja?... bez zmian... ale ze do konca roku mialo byc pozytywnie, wiec....

piątek, 13 listopada 2015

Kanadyjska....

.... przyroda ;)


p.s. do konca roku nie marudze, wiec jesli nie bede miala nic pozytywnego do napisania, 
po prostu wstawie fotke

środa, 4 listopada 2015

Ciesze sie...

.... urokami jesieni. Zainstalowalam sobie w telefonie program do liczenia krokow, spalonych kalorii, dystansu, czasu w ruchu, czasu w postojach i kazdy moj krok jest zakreslony na mapie spaceru. Bardzo mi sie podoba to ustrojstwo. Dzisiaj przeszlysmy z Pytlusia 8km! i na koniec zahaczylysmy o park dla psow, gdzie Pytlusia jeszcze wykrzesala troche energii, aby pobiegac z innymi futrzakami. Skad ona ma tyle energii to nie mam pojecia. Pogoda byla piekna. Slonce i temperatura powyzej 20C. Zalaczam zdjecia z malutkiego parku Wellesley w dzielnicy Cabbagetown, w Toronto...uwielbiam jesien! ale chyba juz o tym pisalam ;)  Pozdrowionka!








Po osmio kilometrowym spacerze na tych krotkich nozkach, Pytlusia jeszcze wykrzesala sily na to:

(niestety, zanim zglebie tajniki programu do upiekszania video na pewno minie troche czasu :)