.... i przezylysmy :) Bylo wesolo, pelno ludzi, w sumie trzy dni imprezowania, kazdego dnia z innymi ludzmi, bylo przede wszystkim bardzo swiatecznie, byla pasterka, Pytlusia wariowala ze swoim kumplem Rockim, byla wniebowzieta, ze miala w koncu pieska do swojej dyspozycji przez ten caly czas, ale nie zapominala, aby mi ciagle deptac po pietach, gdziekolwiek bym sie nie poruszyla... Rocky ciagle pilnowal Bessie, wiec w sumie gdzie sie nie ruszylam to mialam za soba podwojny cien...niektorzy z gosci pytali mnie czy ja tym psom daje po kryjomu kielbase, ze tak za mna chodza :) gdy siadalam do stolu, od razu wskakiwala mi na kolana, gdy Rocky to widzial, to tez mimo, ze za bardzo nie bylo miejsca, to wskakiwal na moje kolanka w ciemno, wiec lapalam go w locie, aby nie spadl... gdy inni jedli, ja nianczylam dwa futra na kolanach... uwielbiam te zwierzaki! Ich zabawy, przepychanki, male zazdrostki, wzajemne podkradanie zabawek i kostek i ogolne psie cwaniactwo mnie rozbrajalo... i oczywiscie jak zwykle spalam oblozona dwoma futrami...
... a teraz jak zwykle, po powrocie mam symptomy grypy, jestem polamana, miesnie jakby mi chcialy wydrzec sie ze skory, tak bola... wszystkie stawy mam bolace i opuchniete, to znaczy przede wszystkim stawy w palcach i nogi od kolan do kostek... przy oddychaniu bola mnie zebra, kregoslup az trzeszczy z bolu, nawet piety i piszczele przeszywaja pradem az po czubki wlosow... nawet powieki mam ciagle spuchniete, z reki musialam sciagnac bransoletke, bo sie luzy wypelnily opuchlizna i zaczelo cisnac... pierscionka z palca nei moglam sciagnac... itp itd... zaznaczam, ze bratowa nie wpuscila mnie do kuchni, zawsze sprawdza czy znowu mam nogi i rece opuchniete i zamiast mnie zagonic do roboty to kaze mi siedziec na kanapie i trzymac nogi w gorze, brat sprzatnal dom, zanim ja przyjechalam, pieski bawily sie tylko ze soba i w sumie to tylko siedzialam i zagadywalam brata corke... alkoholu w ustach nie mialam... jednym slowem nie robilam nic, no moze oprocz wychodzenia z psami na spacer co kilka godzin... to jest bardzo dziwne... tylko od nich przyjezdzam w rozsypce... za kazdym razem...
Mam nadzieje, ze fajnie spedziliscie swieta, w milej atmosferze,
z ludzmi i zwierzakami,ktore kochacie lub tylko lubicie ;) Pozdrowionka!
A oto Pytlusia w swiatecznej krasie, w goscinie ;)