niedziela, 31 stycznia 2016

Tak...

... Pytlusia wygladala gdy miala piec miesiecy:


Dzisiaj idziemy do pralni futra, gdzie zawsze wita sie tak;


A jutro.... hmmm... o tym jutro:



P.S. Ptaki za oknem wrzeszcza jak oszalale. +5C. Jest pochmurno, ma padac - tak jak lubie. 
Ciezka gula ciagle siedzi mi w gardle. Czarne dziury pode mna sie rozkladaja. Uwazam, aby w nie nie wpasc, ale od kilku dni ciagle rycze. Mam czarne kola pod zapuchnietymi oczami, ale ide wziac prysznic, ubrac sie, wyszczotkowac Pytlusie i cale cztery godziny przed praniem futra idziemy je ublocic jak sie tylko da. Papierowe torby do oddychania mam juz spakowane w plecaku. Tabletki na uspokojenie polkniete. Zapasy w torebce. Marzy mi sie, aby te cztery godziny poszwendac sie po parkach. Ale jak to zwykle bywa, ja swoje, a organizm swoje, wiec zobaczymy.


środa, 27 stycznia 2016

Dzisiaj...

... w Kanadzie byla akcja zbierania pieniedzy na choroby psychiczne. Firma telefoniczna Bell oglosila, jak co roku, ze za kazda rozmowe telefoniczna i wyslana dzisiaj wiadomosc odda piec centow na cele zdrowia psychicznego. W zwiazku z tym w internecie na kanadyjskich stronach wrzalo od znanych osobistosci opowiadajacych o swoich depresjach, chorobach dwubiegunowych, schizofreniach itp. Przewaznie zebrane miliony wplacane byly na szpital psychiatryczny, w ktorym bylam dwa razy. Mnie to zlosci. Zastanawiam sie na co dokladnie przeznaczane sa te miliony dolarow, do ktorych rowniez obficie dorzuca sie rzad kanadyjski. Mnie te coroczne akcje nie pomogly ani o jote. Psychiatra w odpowiedzi na agorafobie, ciagle kaze mi wydmuchiwac powietrze w papierowa torebke. Na moja depresje juz dawno nie reaguje. Kaze tylko regularnie brac wszystkie jedenascie tabletek. I tyle.

a ja? Dowiedzialam sie, ze do czerwca nie musze placic czynszu za mieszkanie, bo nadplacilam gdy jeszcze pracowalam lata temu. Dobra wiadomosc. Ale czy mi poprawila humor?
Wyszlam z Pytlusia na krotki spacerek przed jej wyjsciem do jej psiego przedszkola, czyli ponadplanowo, bylo cieplo, oddychalam pelna piersia, pies sie cieszyl, ja sie cieszylam. Dobra wiadomosc. Ale czy mi poprawila humor? Pytlusia pojechala do przedszkola, a ja z miska pysznych lodow zasiadlam do komputera i obejrzalam dwa odcinki ulubionych dwoch seriali polskich. Sielanka. Ale czy mi poprawila humor? Pytlusia wrocila rozbawiona, szalala po mieszkaniu, wyglupiala sie, morda usmiechnieta, futro az fruwalo w powietrzu, sama radosc. Smialam sie z niej w glos. Ale czy mi poprawila humor? Przyszedl kumpel. Odebral za mnie paczke z poczty. Nawet jej nie rozpakowalam. Zaczal rozmawiac z Pytlusia bardzo smiesznie, ze boki zrywac. Ale czy mi poprawilo to humor? Przyszla sasiadka, wiec Pytlusia sie rozdwoila, bo chciala bawic sie z kumplem, chciala zabawiac sasiadke i mnie musiala przeciez pilnowac jak cien. Bylo komicznie. Ale czy poprawilo mi to humor? Ostatni gosc wyszedl po dwudziestej. Pytlusia zmeczona zwinela sie w klebuszek i zasnela. Dzien byl pelen usmiechu. Zadnych trosk. Staralam sie. Ale gdy drzwi sie zamknely, poszlam prosto do miejsca, w ktorym od dawna zbieram nadprogramowe tabletki, ktorych czasami nie biore. Wsypalam je wszystkie do duzej miski. Wzielam duza butelke wody i usiadlam z tym wszystkim w ciemnym pokoju i zaczela sie walka. Wziac czy nie wziac. Czarna dziura, ktora mnie dzisiaj ogarnela wyjatkowo paskudnie przygdniotla mnie z calej sily. Trzymalam miske z tymi kolorowymi lekami na kolanach, butelke z woda otworzylam i po jakims czasie zaczelam brac do buzi po jednej tabletce, powoli. Nagle Pytlusia zerwala sie ze swojego lozeczka, podbiegla do mnie, oparla lapki o moje kolana, polozyla mi na kolanach swojego ulubionego misia i zaczela piszczec glosno. Rozplakalam sie. Odstawilam miske i wode i wlaczylam lampe, aby popatrzec na nia co jej sie stalo, ze tak halasuje. A ona oparta o moje kolana zaczela podskakiwac, czyli znak, ze chce abym ja wziela na kolana. Na kolanach to ona zwykle wytrzymuje u mnie gdy jedziemy autobusem. W domu nie wyrywa sie do siedzenia na mnie. A teraz gdy ja wreszcie wzielam na rece, przytulila sie do mnie, po chwili wziela misia w morde, ulozyla sie tak, ze jej tyl lezal na mojej jednej rece, a glowa oparta byla o druga i nie ruszyla sie przez nastepne ponad dwie godziny! Ja w tym czasie plakalam, ale tez sie nie ruszylam, aby jej nie przeszkadzac w spaniu. Gdy wreszcie sie poruszyla to najpierw oblizala mi cala buzie, podtykala mi tego swojego brudnego miska pod nos, az po chwili gdy jej sie juz znudzilo zeskoczyla z kolan. A ja wstalam i wysypalam caly swoj tabletkowy skarb zbierany mozolnie przez ponad dwa lata, do muszli i spuscilam wode.

Teraz siedze i sobie mysle, ze to cale gadanie o chorobach psychicznych i te miliony dolarow zbierane na... no wlasnie... na co? ... na  oplacenie budynkow i lekarzy tylko, zeby mogli zdobywac swoje tytuly naukowe? ... no wlasnie te cale miliony zbierane w tych szlachetnych akcjach sa tyle warte ile warta jest woda spuszczona w moim klopie. Tym razem pomogl mi pies. Przez chwile mnie zupelnie przycmilo i nawet o Pytlusi nie myslalam, dopoki nie dotknelam jej miekkiego futerka. Wiecej byloby pozytku z tych milionow, gdyby zostaly przeznaczone na bezdomne psy. Dziwnym zbiegiem okolicznosci to tyle w temacie chorob psychicznych na dzisiaj. Ludzie naprawde maja powody, aby wpadac w depresje. Ja powodow nie mam, ale najwyrazniej z tym jest jak z agorafobia. Glowa mowi, ze dam rade wyjsc na zewnatrz, a cialo czy dusza sobie strajkuje kiedy chce. Gdzies przeczytalam, ze depresja to walka ciala o zycie i walka duszy o smierc... dzisiaj do akcji wkroczyl pies.

wtorek, 26 stycznia 2016

Cos...

... spadlo w lazience i narobilo huku, ale skoro Pytlusia nie szczeka to nawet tam nie zajrzalam, ale ze snu skutecznie sie wybudzilam... grrr... nie lubie takich  niespodzianek w srodku nocy.... dobrze, ze mam zalukaj to sobie cos obejrze, moze jakis horror ;) Mam tez TV Polonia i telewizjada.net, wiec niby nie mam tego kabla telewizyjnego, a jednak na  brak telewizji nie narzekam i szczegolnie w takich chwilach jak ta bardzo sie przydaja. Poza tym to nic ciekawego sie nie dzieje, poza tym, ze z Pytlusia wychodze na dlugi spacer tylko w niedziele. W reszte dni tygodnia 3 dni chodzi do przedszkola i 2 razy wychodzi z kumplem i jeden raz wychodzi ze swoja ulubiona pania, ktora zajmuje sie jej futrem raz na poltora miesiaca. Widac, ze jest bardzo zadowolona, bo bardzo sie cieszy na widok jej wyprowadzaczy i juz nie ma tragedii z rozstawaniem sie. Pierwsza maszeruje do windy i nawet sie na mnie nie obejrzy :) Moze zaczne ja zostawiac w mieszkaniu sama i zobacze jak na to reaguje. Jesli bedzie halasowac i stac caly czas przy drzwiach to dam sobie spokoj. Nie bede jej zmuszac do czegos czego nie znosi. Gdy wychodze z nia na spacer to po prostu ja ide za nia. W te niedziele zaprowadzila mnie do dwoch psich sklepow i do parku psiego, spryciula.... i dostala smakolyki w sklepach i pobiegala z pieskami... nie wiem co ja bym bez niej zrobila.

No i przedszkole :)

sobota, 16 stycznia 2016

Wierzycie....

... w duchy?

Dzisiaj przed chwila Pytlusia zerwala sie ze snu, stanela przy moim fotelu, najezyla siersc, zapatrzyla sie w kat mieszkania, w ktorym stoja ikeowskie galezie zwiazane sznurkiem, taki sobie snopek siegajacy prawie sufitu, rozszczekala sie wsciekle (jeszcze jej takiej nie slyszalam, bo ogolnie to jest nieszczekajacy piesek) tak, ze nie moglam jej uspokoic. W mieszkaniu i za drzwami cicho jak makiem zasial, a ona zamienila mi sie w pitbulka. Po jakims czasie, moze pol minuty, snopek galezi runal na ziemie w nasza strone zawadzajac o kije bambusowe w duzym szklanym sloju. Juz samo jej patrzenie w jeden punkt w mieszkaniu i ujadanie, postawily moja siersc na bacznosc, a gdy snopek i bambusy sie przewrocily to ze strachu zabraklo mi powietrza... jeszcze rece mi sie trzesa... no i co ja mam o tym myslec? To nie pierwszy taki numer w tym mieszkaniu...

A tu four amigos z przedszkola :)


wtorek, 12 stycznia 2016

Nie...

... wierze, ze to juz 2016! Czwartego stycznia Pytlusia poszla do nowego przedszkola. Trzy razy w tygodniu okolo poludnia przyjezdza chlopak i zabiera ja ze soba z innymi psami na prywatny teren, gdzie towarzysio moze sie swobodnie wybiegac. Potem po ponad trzech godzinach Pytlusia wraca do domu zadowolona i usmiechnieta i zmeczona. Jest jeszcze podobno niesmiala, ale zaczyna sie bawic z malymi pieskami i nie ucieka juz przed duzymi. Ja w czasie gdy jej nie ma, nie mam co ze soba zrobic. Brakuje mi jej i nie moge sie na niczym skupic, a mialo byc tak pieknie. Mialam brac ksiazke i wychodzic w tym czasie do Starbucksa na kawe i male czytanko, a jak jest, wiadomo... siedze w domu i odliczam minuty do powrotu psinki.

Od czwartego stycznia zaczelam sie zdrowo odzywiac. To znaczy zamowilam sobie trzy podwojne posilki, wiec mam szesc obiadow tygodniowo. Wszystkie skladniki do danego obiadu sa dokladnie wymierzone, zapakowane, podpisane, wlozone do jednej torby razem z dokladnym przepisem jak to wszystko przyrzadzic. Dania sa pyszne, bardzo zroznicowane i przede wszystkim zdrowe i na moja kieszen. Nie musze robic zakupow, robic niepotrzebnych zapasow, dzielic, odmierzac. Musze tylko wszystko pomyc, przyrzadzic i zjesc. Wiecej wydawalam pieniedzy na byle jakie jedzenie, w kolko to samo zreszta, a teraz ciagle zachwycam sie roznymi smakami. W kazdy poniedzialek dostaje paczke z jedzeniem. Jakos po tych obiadach przestalam krazyc przy lodowce jak satelita.

To tyle zmian jesli chodzi o nowy rok. A zapomnialabym. Przygotowalam sobie jeszcze puszke i male karteczki na ktorych wpisuje tylko pozytywne doswiadczenia z danego dnia. Do tego data, godzina. Skladam i wrzucam do puszki. Jesli dozyje do 2017 to pierwszego stycznia spedze na czytaniu tych karteczek. Zastanawiam sie czy wytrwam.

Humor mi uwiera jak gula w gardle. Cos mi ciagle wisi nad glowa. Czekam, az cos sie stanie zlego. Pewnie gdyby sie stalo, to wreszcie odetchnelabym z ulga :) Pozdrawiam!


sobota, 2 stycznia 2016

W Nowym...

... Roku zycze Wam :)

Z pozdrowieniami dla odwiedzajacych, (od najwiekszej ilosci wizyt do najmniejszej)
Polska, Kanada, Niemcy, Stany Zjednoczone, Austria, Hiszpania, Francja, Rosja, Szwecja, Japonia i Singapur! Dzieki za odwiedziny!