środa, 24 lutego 2016

Jeszcze...

... jakos nie moge sie zebrac do dluzszego pisania, ale chcialam sie pochwalic, bo ciesze sie jak male dziecko :) Wlasnie przed chwila ziewnelam tak, ze paszcza nie zahamowala w pore, mocno zabolalo i chrupnelo jak grrrr, ale wreszcie szczeka wskoczyla mi na miejsce!! ufffff... :)

a tu Pytlusia na wsi:


piątek, 12 lutego 2016

Oj...

... ponarzekam. Trzy dni temu ziewnelam tak niefortunnie, ze cos mi przeskoczylo w szczece i nie moglam jej zamknac. W bolu zaczelam nia ruszac, aby sie nastawila, ale gdzie tam. Po jakims czasie zamknelam wreszcie usta, ale bol pozostal. Boli mnie teraz szczeka, zab i ucho. Nie wiem tylko czy to wszystko naraz od nienastawionej szczeki, czy po prostu kazde z osobna postanowilo sobie zaczac bolec w tym samym czasie. No a ja jak zwykle, zamiast pojsc do lekarza po jakac pomoc, jesli nie nastawienie to przynajmniej jakies skuteczne srodki przeciwbolowe, to sobie siedze zamknieta w domu i sie nad soba rozczulam... ale ja juz tak mam... kiedys spadlam ze schodow i cos mi przeskoczylo w biodrze. Do lekarza oczywiscie nie poszlam. Kustykalam przez ponad rok, az zapisalam sie z kolezanka na aerobik i pierwsze cwiczenia jakie tam mialysmy to bylo wchodzenie na schodek, raz jedna noga raz druga. Oczywiscie nie moglam podsniesc sie na tej kulejacej nodze, ale stwierdzilam, ze nie jestem sama, wiec jak mi cos peknie itp. to bedzie ktos obok, kto mi pomoze. Zacisnelam zeby i mimo ogromnego bolu podnioslam sie na tej nodze na schodek i wtedy uslyszalam tylko pstryk i to co mi wyskoczylo ponad rok wczesniej, wskoczylo na miejsce i bol od razu przeszedl calkowicie. Zawsze mialam wstret do lekarzy. W Polsce mialam kilka kontaktow z lekarzami, ktore wspominam jako koszmar. W Kanadzie zawsze wszyscy byli mili, ale wstret pozostal. No i sam fakt, ze musialabym wyjsc z domu tez nie pomaga, mimo, ze od psychiatry dostalam specjalne pismo, ktore musze ze soba nosic wszedzie, w ktorym dokladnie opisal, dlaczego moj pies ma pozwolenie na wchodzenie ze mna do wszystkich placowek medycznych, na spotkania z lekarzami itp. (to zwiazane jest z agorafobia i faktem, ze z Pytlusia jest mi troche latwiej na zewnatrz niz bez niej). Trzy dni mysle o wyjsciu do lekarza, a mimo to nie robie nic. Mam jeszcze sobote i niedziele do namyslu, bo potem w poniedzialek wyjezdzam z Pytlusia na tydzien do brata, bo zgodzilam sie przypilnowac jego niepelnosprawna corke, ktorej opiekunka wyjezdza na Kube odpoczac. Brat przewaznie przebywa w trasie w Stanach, i bratowa tez pracuje, wiec aby nie musieli marnowac swojego urlopu jedziemy my. Pytlusia bedzie zachwycona, bo caly tydzien spedzi ze swoim ulubionym kumplem Rockim. Rocky oczywiscie przez caly ten czas bedzie wyrzucal noze i pioruny z oczu, bo zazdrosny jest o Pytlusie i musi wtedy na zwiekszonych obrotach pilnowac swoje zabawki, musi pilnowac, aby Pytlusia nie zdazyla zjesc swoich psich kostek (swoja kostke zawsze zaraz chowa i od razu przybiega do Pytlusi i potrafi jej wyjac kostke z mordy) musi sie przepychac, aby sie dostac do mnie no i na kolankach jest ciasno, bo obydwa moje cienie musza w tym samym czasie siedziec na moich kolanach. Rocky gdy pije wode i zauwazy katem oka, ze Pytlusia stoi w kolejce za nim tez do picia, to stoi przy tej misce z woda i chlepta dotad, az wypije cala wode, aby tylko dla niej nie starczylo :) a ona i tak wpatrzona jest w niego jak w swiety obraz. Jego zabawkami bawi sie tylko wtedy gdy on na chwile gdzies wyjdzie i nie widzi, gdy sie pokaze z powrotem, to ona od razu rzuca zabawke i udaje, ze jej w ogole w mordzie nie miala.... a gdy chce mu pograc na nerwach i pobiegac po domu, to wtedy zabiera mu jakas zabawke i od razu ucieka z nia i tak potrafia sie ganiac nieustannie przez ponad pol godziny bez przerwy, po calym domu. Smiesznie jest z tymi zwierzakami.

Zalaczam ulubione zdjecie Pytlusi z przedszkola. Przed wyjsciem z domu zawsze wyglada jak dobrze ulozona dziewczynka, z pieknie wyczesanym futrem, a wraca taka rozczochrana jak ostatni huligan :)
Za te oczka sprzedalabym dusze ;)


czwartek, 4 lutego 2016

Dostalam...

... dzisiaj z psiego przedszkola krotki raport i zdjatka Pytlusi. Okazalo sie, ze Pytlusia ma tam wielbiciela, z ktorym sie nie rozstaje :) Normalnie miod na serducho :)


wtorek, 2 lutego 2016

Kazda...

... zabawka na wage zlota. Rwanie papieru to juz wyzsza szkola jazdy - wazniejsze chyba od zawabek. Wszystkie sa zawsze wybawione do imentu... czyli oficjalnie Pytlusia pierwszego lutego skonczyla roczek. Byla kokarda we wlosach, byly balony, byl tort, swieczka, dwoch wielbicieli czterech lap, prezenty jak widac, (albo i nie widac) no i wiecej zdjec na karcie w aparacie do ktorego wcielo mi kabelek... grrr Od jutra zaczynam przekopywac kosze wiklinowe w poszukiwaniu tego nieszczesnego kawalka czarnego kabla... bo nie zdzierze... a od ciecia dowiedzialam sie, ze ktos ciagle w biurze blokowym skarzy sie na szczekanie Pytlusi...skarga na nieszczekajacego psa! Wiem, bo zawsze jestem z nia. Nigdy nie zostawiam jej samej w mieszkaniu!  no zesz zamroczylo mnie ze wscieklosci. Powiedzialam tylko, ze Pytlusia jest u siebie i moze robic co chce, a juz najbardziej i najglosniej jak tylko potrafi ma mnie ostrzegac przed zlodziejami i wlamywaczami. Ja przez ponad dziesiec lat znosze walenie sasiadow drzwiami, glosne dyskusje na korytarzu, klotnie o kazdej porze dnia i nocy, trzaskanie drzwiami do zsypu na smieci i glosne dudnienie muzyki, nawet w srodku nocy i nie narzekam, bo sie przyzwyczailam, a ta psina jest ze mna tylko prawie rok i jeszcze duzo wody uplynie zanim sie przyzwyczai do tej holoty za drzwiami... wiec jak sie komus nie podoba jej szczekanie, to niech wreszcie zacznie chodzic na paluszkach po korytarzu, abym ja wreszcie miala swiety spokoj, a pies nie musial uciszac towarzysia szczekaniem. Niech sobie palant zwalcza przyczyne, a nie skutek. Ja sie rozkrecilam, a ciec zaczal sie smiac i wmawiac mi, ze on ani nikt w biurze nie bierze tych skarg na powaznie,  ze od tak mi powiedzial, bo chcial zagadac...bo przewaznie ci sami ludzie regularnie biegaja do nich skarzyc sie na wszystko, nawet na sasiadow z innych pieter... zebym wiedziala, ze sporo ludzi to ma problemy i biora rozne leki i im odbija, wiec go pocieszylam, ze ja juz bylam w psychiatryku dwa razy, czasami o lekach zapominam i wtedy nie recze za siebie jak mi ktos bedzie po pietach deptal :)))))